Mark Stryjecki
KatamaranBali.pl
Na rynku krążą dziesiątki jak nie setki różnych pomysłów na inwestowanie prywatnych środków. Wiele z nich cieszy się zaufaniem od setek lat, np. inwestowanie w złoto, nieruchomości, dzieła sztuki. Oczywiście kwestia bezpieczeństwa złota czy nieruchomości jest niezwykle istotna, ale nieliczni przejmuje się geopolityką, co w formie wyraźnego trendu zwyżkowego zauważyły ostatnio media rozpisując się o rodakach którzy kupują nieruchomości w Hiszpanii czy we Włoszech. I tak z grubsza inwestycje dzielą się na takie dla zysku, dla ograniczenia straty (inflacja) lub dla pasji. A czy można to mieć w jednym instrumencie?
Można, ale trzeba zarazić się pasją, która ma przełożenie na rynek. Pokłosiem połknięcia bakcyla są przeważnie różnego rodzaju kolekcje od bardzo drogich wędek, które na siebie nie zarabiają po szlachetne kamienie, białą czy czarnoprochową broń, starocie, bursztyny, pióra wieczne itd. Granicę wachlarza pomysłów wyznacza niebo. Wszystko to jest piękne, pozwala nam się realizować, mrozić środki w przedmiotach, które z wiekiem nie tracą na wartości; czyni z nas specjalistów w wąskich dziedzinach i posiadaczy często ekstremalnie drogich i ekstremalnie trudnych do spieniężenia inwestycji we własne hobby. Jakie zatem hobby może być inwestycją w siebie i przynosić zwrot z inwestycji? O tym mówi bohater tej historii Marek Stryjecki.
W Chorwacji mieszkam już 20 lat i się zastanawiam dlaczego tu a nie gdzie indziej? Dlaczego to jest moje miejsce, w którym pracuję, odpoczywam i żyję? Zaczęło się od wyprawy na jacht do Chorwacji z przyjaciółmi w 2000 roku. Wypożyczyliśmy jacht w Sukosanie. To była Bavaria 36, któą wyruszyliśmy w nasz rejs. Wiał silny wiatr z południa (Jugo) i z nim w dwa dni dopłynęliśmy do Puli. Na drugi dzień podczas spaceru natknąłem się na lokal z szyldem „Broker – sprzedaż jachtów”. Wszedłem do tego brokera i pytam się czy ma jakieś jachty do sprzedania. On na to: „A jaki chcesz”. Odpowiadam, że jeszcze nie wiem, ale na pewno chciałbym, żeby miał ponad 12 metrów długości. Broker zaprowadził mnie do mariny, gdzie obok naszego wypożyczonego stał Jeanneau Sun Odyssey 42. O wiele większa i obszerniejsza jednostka. Po krótkich oględzinach powiedziałem: „Ja chcę ten jacht kupić”. Broker grzecznie zapytał: „Kiedy?” Na co równie grzecznie odpowiedziałem: „Teraz.” Jednostkę oddałem do firmy czarterowej w Sukosanie i jacht zaczął jeszcze tego sezonu przynosić zyski. Ten okres trwał 3-4 lata, po czym z jednego jachtu zrobiły się dwa, z dwóch trzy, pięć, siedem, aż do pełnej floty, którą zamknąłem liczbą 20 jednostek na rok 2023.
Jak zarazić się żeglarstwem?
fot. arch. autor
Cały materiał przeczytasz w “Jachtingu” 5-6/2024








