Adam Zawadzki
W 2006 roku dysponowałem niewielką ilością czasu. Udało się wygospodarować drugą połowę czerwca na wypad do Szwecji. Tym razem pojechaliśmy samochodem, by zawieźć nowy silnik (Mercury 4,5 KM). Prom z Gdyni zawiózł nas do Karlskrony, skąd do Oxelösundu jest nieco ponad 400 km spokojnej jazdy pustawą szosą, jak to w Szwecji.
Po wykonaniu niezbędnych prac przy naszej „Meltemi”, 19 czerwca po południu jesteśmy gotowi. Wychodzimy więc, gdyż – jak wiadomo – w porcie można zejść na psy, a łódka zgnije. Tymczasem w szkierach mgła jak smok. Widać chwilami może na 100 m. Wiatru nie ma, więc posługując się ręcznym GPS, mapą i zmysłem wzroku, jakoś odnajdujemy szlak. Potem mgła trochę się rozrzedza i znajdujemy w archipelagu świetną miejscówkę – burtę do skały przy małej, chyba bezimiennej wysepce. Miejsce jest tak piękne, że będziemy z niego korzystać jeszcze wiele razy.
Tym razem postanowiliśmy odwiedzić jezioro Mälaren (na zachód od Sztokholmu). A więc przed Nynäshamn skręcamy na północ. Po pewnym odcinku w szkierach wchodzimy w kanał. W większości jest naturalny, miejscami przekopany. Chodzą tędy morskie statki do Södertälje i dalej do portów na Mälaren. Pod wieczór jesteśmy w marinie w Södertälje, dużym mieście nieco na SW od Sztokholmu. W samym mieście nie ma może dużo do zwiedzania, ale niedaleko portu mieści się fabryka Scania z fantastycznym muzeum zakładowym. Polecam!
Jeszcze tego samego dnia przechodzimy przez śluzę (Mälaren leży jakieś 20 cm powyżej poziomu morza) i przez kilka mil kanału. Mälaren jest olbrzymim jeziorem – trzecim w Szwecji, ma 1140 km2. Jednak jest usiane dużą liczbą dużych i małych wysp, przez co nie widać jego ogromu, a żegluga po nim przypomina mazurską. Najbliższą wyspą, ok. 4–5 Mm od wejścia na jezioro, jest Björkö. Docieramy tam wieczorem. Na niej znajdują się pozostałości osady Wikingów – Birka, która prosperowała mniej więcej w latach 800–1000 n.e., stanowiąca World Heritage Site. Zwiedzamy je oraz muzeum następnego dnia, po czym wyruszamy w południowo-zachodni zakątek jeziora.
Celem jest stare miasteczko Mariefred z wielkim zamczyskiem Gripsholm. Niezbyt ciemną noc spędzamy na kotwicy, a rano wyruszamy na zwiedzanie. Miasteczko jest urocze, a zamek imponujący. Ma on polski akcent: w latach 1563–1567 była tu więziona Katarzyna Jagiellonka (wraz z jej szwedzkim mężem) i tu urodził się ich syn, poźniejszy król Polski Zygmunt III Waza. Wystawionych jest wiele artefaktów zrabowanych przez Szwedów w Polsce (będziemy je często widywać w szwedzkich muzeach).
Wyszedłszy z zamku, zauważamy, że zjeżdżają się ludzie na obchody Midsommar – jest przecież 23 czerwca. Chcemy wziąć w tym święcie udział, ale postanawiamy przedtem się wykąpać. I kiedy przychodzimy na miejsce po półgodzinie – okazuje się, że jest już po wszystkim, obchody już się zakończyły!
fot. arch. autor
Cały materiał przeczytasz w “Jachtingu” 3-4/2024





